W wieku 40 lat zmarł kpt. Mikołaj Wrona, który od 2 lat zmagał się z ciężką białaczką szpikową. Pozostawił w smutku żonę i dwójkę dzieci. Był synem znanego pilota kapitana Tadeusza Wrony. Kiedy rozmawialiśmy jeszcze ponad rok temu z Panem Tadeuszem, wszyscy byli pełni nadziei, że uda się synowi pokonać chorobę, być może dzięki terapii, która miała się odbyć za granicą, a na którą była prowadzona zbiórka pieniędzy.
Niestety Mikołaj nie doczekał leczenia, "Z wielkim żalem zawiadamiamy, że dziś zmarł kpt. Mikołaj Wrona. Tak jak jego ojciec, kapitan Tadeusz Wrona, spełnił marzenie o lataniu jako pilot pasażerski linii lotniczych. Wszystko wskazywało na to, że Mikołaj pokona białaczkę. Było tak blisko!" – tak wyrazili swój żal bliscy i przyjaciele na stronie zbiórki na kosztowną terapię.
Rok temu Mikołaj Wrona tak pisał o swojej chorobie: - "W mojej pracy zawodowej często byłem szkolony, ale też i doświadczałem sytuacji trudnych. W końcu pilotując samolot z setkami osób na pokładzie jestem odpowiedzialny przede wszystkim za ich życie i zdrowie. To jednak coś innego, bo kiedy znasz ryzyko i umiejętnie nim zarządzasz jesteś spokojny. Choroba natomiast pojawia się nieoczekiwanie i zmienia w jednej sekundzie wszystko. Wiem, że muszę myśleć pozytywnie!"
Składamy szczere kondolencje Rodzinie, Bliskim i Przyjaciołom Mikołaja.