W wyniku wojny celnej ogłoszono, że od dzisiaj na bilety, do największych miast po drugiej stronie Atlantyku, zostanie nałożone 100% cło. Efekt? Cena biletu wzrosła dwukrotnie, a pasażerowie reagują z mieszanką niedowierzania i rozbawienia.
Według przedstawicieli administracji, nowa opłata ma na celu "zwiększenie wpływów do budżetu oraz promowanie alternatywnych form podróżowania". Co ciekawe, cło dotyczy wyłącznie tras do największych miast Ameryki, pozostawiając te mniejsze bez drastycznych podwyżek podatku. W praktyce oznacza to, że bilety lotnicze do metropolii, które zawsze cieszyły się największym zainteresowaniem, nagle stają się prawdziwą "fanaberią" dla miłośników luksusowych podróży.
Na ulicach największych miast pojawiły się spontaniczne protesty. W mediach społecznościowych widać hasła typu „Bilet za 2X - komu! komu!, mam to w d... , zostaję w domu!” czy „100% cła, 100% odlotu!”. Klienci linii lotniczych zaczynają planować alternatywne sposoby podróżowania min. statkami wycieczkowymi.
„To już prawdziwa lotnicza rewolucja – zamiast szybkich przelotów, mamy odlotowe ceny biletów i odlatujące pieniądze z portfela” – komentuje jeden z obserwatorów tematów lotniczych na forach internetowych.
Jedna z największych linii lotniczych zapowiedziała wprowadzenie tzw. taryfy „Golden Ticket”. Każdy bilet zakupiony w ramach tej oferty nie tylko zostanie obciążony 100% cłem, ale stanie się także unikatowym biletem kolekcjonerskim. „Każdy pasażer otrzyma certyfikat autentyczności swojego biletu, a dodatkowo – losowanie nagród, w których można wygrać darmowy upgrade do klasy biznes lub nawet tajemniczą podróż-niespodziankę ... w jedną stronę!” – komentuje rzecznik linii, który prosił o zachowanie anonimowości.
Źródło informacji: Agencja Prima Sort Aprilis ...
... uważaj, bo się pomylisz!
