Kolejny przełom nastąpił w połowie XX w. wraz z pojawieniem się nowej klasy turystów popijających drinki podczas lotów nad Atlantykiem, a ówczesny wynalazek – silnik turbowentylatorowy – przybliżył ich do przyszłości i zapoczątkował złoty wiek w historii podróży lotniczych. Znacznie zmodernizowaną wersję tego silnika przelotowego wciąż wykorzystuje się w dzisiejszych samolotach, a jego wprowadzenie do lotnictwa komercyjnego w latach 50. i 60. XX w. uznaje się za drugą rewolucję w historii podróży lotniczych.
W 2017 r., blisko sześćdziesiąt lat po wprowadzeniu silnika odrzutowego, dr Frank Anton i kierowany przez niego zespół światowej klasy specjalistów pracują nad trzecią rewolucją w historii lotnictwa. Tym razem przełomowym wynalazkiem jest silnik elektryczny, a stawka jest jeszcze wyższa.
„Moim celem jest udostępnienie napędu elektrycznego następnym pokoleniom, żeby latanie nadal było możliwe. Jeśli nic nie zrobimy, lotnictwo przestanie istnieć” – tłumaczy dr Anton w swoim biurze na terenie kampusu Siemensa w niemieckim Erlangen.
Co dokładnie zagraża przyszłości lotnictwa? „Jeśli nie uda nam się zmniejszyć emisji dwutlenku węgla, regionalne przeloty znikną z przestrzeni powietrznej. A emisji dwutlenku węgla nie uda nam się obniżyć, jeśli będziemy korzystać z samolotów bez napędu elektrycznego”.
To dość ponura perspektywa dla odwiecznego miłośnika skrzydlatych maszyn. Dr Anton z optymizmem podchodzi jednak do przyszłości podróży lotniczych. Odbył już lot samolotem wyposażonym w napęd hybrydowy, który zaprojektował i skonstruował wspólnie ze swoim zespołem.
Problem mocy
Gdy dr Anton rozpoczynał projekt wspólnie ze swoim kontrahentem z Airbus, cały świat nadal był przekonany, że napędy elektryczne w samolotach to niedorzeczność. „Wszyscy specjaliści mówili, że to niemożliwe. Nam też się tak wydawało”. Kiedy jednak nowy zespół złożony z ekspertów lotnictwa i inżynierów elektryków przystąpił do wspólnej pracy, jego członkowie powoli zaczęli wierzyć, że być może da się to marzenie urzeczywistnić.
Pierwszym wyzwaniem, z którym musiał się zmierzyć zespół, był stosunek mocy do masy. Zwykły silnik elektryczny dostarcza około 1 kilowata mocy na każdy kilogram masy. Aby mały samolot mógł wystartować i odbyć lot, zespół musiał uzyskać co najmniej 6 kilowatów mocy z każdego kilograma masy silnika. Specjaliści byli sceptyczni.
Dr Anton udowodnił im jednak, że się mylili. I nie kazał im na to długo czekać. Przy pierwszej próbie zespołowi udało się uzyskać wynik, który tylko nieznacznie odbiegał od docelowych parametrów. Zespół przystąpił następnie do dalszych prac nad swoim osiągnięciem, dowodząc, że zastosowanie napędu elektrycznego w lotach komercyjnych jest możliwe.
Więcej przeczytasz na: Siemens.com