Choć prawie 20 lat temu, ikona lotnictwa pasażerskiego - samolot Concorde, odbył swój ostatni lot, to nadal żyje on nie tylko w naszej pamięci. Z 20 samolotów na całym świecie zachowało się 18 egzemplarzy ( jeden uległ katastrofie w 2000 roku, a jeden poszedł na żyletki). Od chwili pierwszego lotu czyli od 1969 roku na całym świecie pojawiły się miliony jego kopii w postaci modeli, zabawek, grafik itd Jednak ostatnio producent klocków LEGO wypuścił na rynek model Concorde, który można śmiało powiedzieć, że bije na głowę wszystkie dotychczasowe komercyjne modele. Ale o tym w dalszej części publikacji
Zanim opiszemy Wam nasze wrażenia ze składania naszego Concorde, chcielibyśmy Wam opowiedzieć o samym samolocie, ale nie chcielibyśmy Was zbytnio zanudzić danymi technicznymi dlatego skupimy się tylko na ciekawostkach niektóre są niesamowite!
Concorde to fascynujący samolot
Czy wiedzieliście, że Concorde podczas lotu z prędkością naddźwiękową ponad 2 Ma nagrzewał się na powierzchni skrzydeł i kadłuba do ok. 100 stopni Celsjusza i robił się dłuższy o 30cm?! Samoloty były malowane specjalnie białą odblaskową farbą, żeby dodatkowo nie nagrzewały się od słońca i występowała zbilansowana wymiana ciepła z otoczeniem. Raz kiedy pomalowano Concorde na kolor niebieski (kampania reklamowa Pepsi-Cola) nie pozwolono przekraczać mu prędkości 2 Macha na dłużej niż 20 minut.
Jechaliście pewnie nie raz pociągiem w ostatnim albo pierwszym wagonie i na zakręcie wyglądając przez okno widzieliście doskonale drugi koniec pociągu podobnie mieli pasażerowie ostatnich siedzeń Concorde. Podczas manewru przechylania lub wchodzenia w zakręt, w wyniku silnych naprężeń w kadłubie, mogli dostrzec deformacje kadłuba mocno przyciskając głowę do okna.
A po co ten pochylany do dołu dziób? Pomyślcie, że wchodzicie lub schodzicie po schodach trzymając przed sobą coś dłuższego co zasłania Wam widok może się skończyć zbieraniem siekaczy i przedtrzonowców z wycieraczki sąsiada. W Concorde było podobnie: piloci musieli na czas startu i lądowania widzieć to co dzieje się przed nimi, dlatego opuszczany dziób dawał im większe pole widoczności do przodu.
Pasażerowie Concorde mogli się obawiać o swoje zdrowie a chodzi konkretnie o nowotwory wywołane przez promieniowanie kosmiczne. Standardowo samoloty pasażerskie latające poniżej pułapu 12 tysięcy metrów, a szczególnie załoga i pasażerowie są wystawieni na niewielkie promieniowanie kosmiczne. Concorde latał na pułapie 18 tysięcy metrów, więc i promieniowanie było większe. Jednak na ratunek przychodziła tutaj długość lotu: 3,5h kontra 8h w przypadku poddźwiękowego samolotu pasażerskiego na trasie Londyn-Nowy Jork czyli krótsza ekspozycja na takie promieniowanie ufff będziemy żyć .
Concorde i kariera medialna
Samoloty Concorde miały też swoją karierę filmową: Concorde F-BTSC, który uległ katastrofie w 2000 roku zagrał w słynnym filmie Port Lotniczy 79. Mogliśmy go tez zobaczyć w komedii Johnny English i świątecznym wydaniu serialu Przyjaciele. a 007? Tak on też! W filmie Moonraker z 1979 roku James Bond (Roger Moore) przylatuje do Rio de Janeiro samolotem Concorde Air France.
Jeżeli jesteśmy już przy znanych osobach wiele z nich chwaliło się lotem tym ikonicznym odrzutowcem. Bilet kosztował średnio w przeliczeniu na obecną walutę około 7 tysięcy dolarów, czyli tyle co lot w 1-klasie samolotów pasażerskich w obecnych czasach. Np. księżna Diana na swoją pierwszą w 1989 roku wizytę w Nowym Jorku, poleciała Concorde. Sławny muzyk Rod Stewart, podczas tournée w USA , sprowadził samolotem Concorde w kilka godzin swojego fryzjera z Londynu.
muzyka i Concorde? Oczywiście! W 1975 roku powstał motyw muzyczny Concorde na zlecenie Air France, którego kompozytorem był znany francuski muzyk Franck Pourcel.
Mieliśmy nawet wykorzystać ten kawałek jako podkład muzyczny do naszego filmu, ale znaleźliśmy inny utwór, który przeniesie Was z prędkością naddźwiękową z Nowego Jorku do Paryża. Zapraszamy do posłuchani i obejrzenia naszego filmu w dalszej części publikacji.
Concorde był też kiedyś w Polsce! i to nawet dwukrotnie: w 1987 roku i w 1993. Oczywiście na warszawskim Okęciu przywitały go tłumy ludzi oraz FSO i POL-MOT. Ale o co chodzi? Słowem klucz jest samochód POLONEZ (https://www.facebook.com/pasjaPolonez/posts/3226989400867852/?locale=ms_MY).
Zobaczcie jak to się fajnie układa: Concorde był w Polsce w 1993 roku, wykonał ostatni lot 2003 roku a u nas model LEGO wylądował w 2023 roku czy to przypadek ;-)?
Składamy naszego Concorde!
W takim razie przejdźmy do konkretów, czyli do naszej przygody z Concorde w skali, jak szacujemy, około 1:60 !!! Tak dokładnie! Concorde miał długość 61,66m, a model LEGO, jak zapewnia producent z Danii, ma ponad 1m długości. Trochę nie wierzymy, ale dobrze, dobrze, zmierzymy go po złożeniu. No to zaczynamy
Po otwarciu pudełka naszym oczom ukazuje się 21 ponumerowanych paczek i instrukcja całkiem sporej grubości. W końcu to ponad 2tys elementów! Ile czasu potrwa składanie? Sprawdzimy!
Z pewnym lękiem zabraliśmy się za budowę, ponieważ nigdy nie składaliśmy z klocków tak dużego obiektu owszem bawiliśmy się klockami jako dzieci, nawet w dorosłym życiu też ?, ale ten ogrom części, który zobaczyliśmy przed sobą, trochę nas przeraził.
Już od pierwszych składanych części naszego samolotu mamy do czynienia ze skomplikowanymi mechanizmami, które po złożeniu w całość będą odpowiedzialne za otwieranie i zamykanie podwozia. Minimalna pomyłka przy montażu może sprawić, że gdy złożymy model w całość, jego lądowanie może się zakończyć katastrofą tj. podwozie się nie otworzy. Jeżeli Concorde składa kilka osób (tak jak to było w naszym przypadku) to uwaga! patrzcie drugiej osobie na ręce ?.
Składając model i łącząc jego poszczególne moduły zdajemy sobie sprawę, że wykonanie takiego projektu to ogrom pracy dla zespołu pracowników LEGO. To jest po prostu genialne! Przypuszczamy, że ekipa z duńskiej klockowej firmy musi dysponować jakimś rewelacyjnym oprogramowaniem albo wspomaga się AI ?. Dla jednego człowieka, wydaje się, że taki projekt jest nie do ogarnięcia.
Cała budowa Concorde zajęła nam 5 dni. Poświęciliśmy dziennie od 2 do 3 godzin. Z każdym dniem składanie modelu szło coraz szybciej, prawdopodobnie przez praktykę nabytą w poprzednich dniach budowy.
Piątego dnia gdy zakończyliśmy budowę, mogliśmy w końcu wypróbować wszystkie mechanizmy, które zostały schowane wewnątrz tej zabawki. Na pierwszy ogień poszedł mechanizm podwozia: kręcąc ogonem (świetny pomysł brawo LEGO!) powodujemy, że podwozie albo się rozkłada albo chowa. Przy tym przednia goleń podwozia się obraca, więc możemy wykonywać manewry lotniskowe np. na blacie stołu ?. Oprócz tego, aby przy lądowaniu lub starcie samolot nie przytarł części ogonowej o pas startowy, znajduje się małe rozkładane koło, tak jak w prawdziwym samolocie.
Kolejna rzecz wzięta żywcem z prawdziwego samolotu: pochylany dziób potwierdzamy działa! Przy tym jest tak zaprojektowany, że nie opadnie pod wpływem grawitacji. Jest w nim mechanizm, który powoduje przytrzymanie tego elementu w wybranej pozycji (dół lub góra).
Konstruktorzy z LEGO postarali się też, o ruchome elementy usterzenia czyli: lotki na całej długości skrzydeł w układzie delta oraz steru kierunku.
Dla dociekliwych producent przewidział również odsłanianą część kadłuba, która ukrywa fotele pasażerów oraz toalety!
Cała konstrukcja po złożeniu wydaje się zwarta i przy przenoszeniu z miejsca w miejsce, nie powinniśmy pogubić części. Jednak ostrzegamy, że np. gdy wkładaliśmy model do bagażnika samochodu po sesji filmowej, parę elementów uległo odczepieniu: były to dysze silników i parę lotek przy skrzydłach. Do transportu można odczepić z łatwością dziób, ogon oraz statecznik pionowy. Model wtedy skróci się o ponad 10cm. Przy okazji gdy jesteśmy przy wymiarach: faktycznie ma on około 105cm długości (zmierzyliśmy) i około 43cm szerokości (rozpiętości). Można uznać, że jest to olbrzym wśród komercyjnych zestawów z klocków.
Dajemy "10/10"!
Oceniając model pod względem odwzorowania szczegółów w porównaniu do prawdziwego samolotu, jesteśmy zdania, że tutaj specjaliści z LEGO poradzili sobie bardzo dobrze. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to konstrukcja z klocków i w tym cała trudność dla projektu, ale i tak doceniamy ich pracę i gorąco polecamy ten zestaw każdemu, kto kocha ten odrzutowiec tak jak my.
Publikacja: Aviation24.pl
Artykuł zawiera lokowanie produktu.