Na skutek potężnego uderzenia w Polonezie złamała się rama, paka wgniotła kabinę, popruł się dach a pogięte słupki zablokowały drzwi. Przetrwał przód poloneza z maską włącznie. I Strzała...
Tak opisuje całą sytuację Filip Idzikowski: - " Markę samochodu, który wbił mi się w tył Poloneza można było rozpoznać tylko po deklach i tylnych lampach. Jakaś masakra i nie będę tego teraz pokazywał. W wypadku nikt na szczęście nie ucierpiał.. Kręgosłupy mamy całe. Pozdrawiam pechowego kierowcę oraz dowódcę z policyjnego BMW, który perfekcyjnie zabezpieczył do końca to nieprawdopodobnie beznadziejne zdarzenie. Ten rajd miał być ostatnią i symboliczną akcją "Nieba", upamiętniającą katastrofę "Lulasa" sprzed 90-lat. Na 13 lipca wszystko pięknie zostało wykonane. W jeden dzień byłem na dwóch krańcach Polski. Od lotniczej bazy "Gronik" w Zakopanem po spotkanie z pilotami Biało-Czerwonych Iskier w Babich Dołach w sprawie pomnika Iskry w Otwocku. W drodze powrotnej krajową 7-mką, wstąpiłem pod pomnik katastrofy MiGa-29 śp. kpt. pil. Krzysztofa Sobańskiego pod Pasłękiem. Zdziwiłem się bo akurat zniknął jeszcze niedawno wielki i czerwony księżyc, który widziałem jadąc przed sobą. Nie wiedziałem, że było zaćmienie. To był ostatni dłuższy postój przed Warszawą."
"Ta historia splotła się z innym rekordem - przejęciem przeze mnie kościuszkowskiej flagi z lotu "Orlińskich" nad Rosją do Japonii. Ta akurat bardzo szczęśliwie wylądowała w 23 BLT o czym pisałem wcześniej nie wspominając o finale Rajdu Lulasa. Cały samochód po skończeniu kościuszkowskiego godła na masce i zabudowie tylnej części miałem pomalować aerografem w lotnicze epizody tuż po powrocie z rajdu. Chciałem aby polski samochód opowiadał ciekawie i wszędzie o polskim lotnictwie, nawet za Oceanem gdzie miał trafić do naszej Polonii a ten rajd miał być tylko małym testem. Dzisiaj przełamany na pół Polonez niczym rzeźba-symbol tej lotniczej krucjaty, spoczywa z wbitą w kabinę Strzałą ale napewno nie trafi na złomowisko. Ponieważ auto nie było zabytkiem, śmieszne odszkodowanie nie pokryło nawet kosztów remontu przeprowadzonego przed wyjazdem." - mówi Filip Idzikowski.
https://www.facebook.com/niebobezgranic/videos/540072796530154/
"Wierzę, że polski SkyTruck powróci kiedyś z nową mocą niosąc dalej opowieść o polskim lotnictwie ale już z nowym i lotniczym 8-cylindrowym sercem z Otwocka, w którym wylądował i czeka na nowe życie. Może już niedługo, razem z Biało-Czerwoną Iskrą je dostanie.. Zamykam teraz pewien etap. Widocznie, tak musiało się stać. Czuję jednak że coś jeszcze jednak ważnego nastąpi.. Strzała!" - podsumowuje Filip.
ps. Dokładnie 90 lat wstecz, zwłoki Ludwika Idzikowskiego powracały na pokładzie żaglowca ORP "ISKRA" przez miesiąc przez pół Atlantyku do Polski. Do Gdyni dotarły 14 sierpnia 1929r.
Źródło informacji i materiału multimedialnego: Filip Idzikowski